niedziela, 27 lutego 2011

Hm...jakieś trzy setki zdjęć później :)

   Nie sądziłam, że zrobienie fotki z pojazdem w ruchu będzie sprawiało mi taki problem. Niestety nie było to takie łatwe. Przy ustawieniach, które podglądałam w necie zdjęcia wychodziły mi zazwyczaj prześwietlone. Przypuszczam, że powodem jest duża ilość bieli wokół - zima przecież:) A zdjęcia, które oglądałam były robione w czasie późnego lata. Po zrobieniu około 300 zdjęć i analizie ustawień aparatu,  zaczynam łapać "co autor miał na myśli". Szczęściarzami są ci, którzy mają kogoś kto pokaże, podpowie. Zdjęć zrobiłam więcej, ale jedno jest w miarę dobre - chociaż daleko mu do doskonałości. Może kiedyś...

poniedziałek, 21 lutego 2011

Konno

   Wczoraj zrobiłam, a raczej usiłowałam zrobić zdjęcie obiektu w ruchu. Trafiłam na jeżdżące konno dziewczyny. Niestety nie było mowy o ustawianiu czegokolwiek, gdyż zwierzaki nie chciały stać spokojnie. Oba zdjęcia robione są z automatu. Dziś usiłowałam zrobić zdjęcie jadącego samochodu, rozmycia wychodziły mi słabe. Strasznie zmarzłam i poddałam się. Temperaturze -15C nie dałam rady. Po 30 min. marzyłam o ciepłej herbatce, a po godzinie nie czułam paluszków u rąk. Może jutro będzie cieplej...



Kiepskie prawda? Uczę się dalej :)

niedziela, 20 lutego 2011

Zimowy krajobraz

   Pierwsze zdjęcia robione nowym teleobiektywem, który od razu przeszedł chrzest bojowy pogodowy. Od 3 dni pada śnieg i jest bardzo mroźno. Dziś rano wstałam z mocnym postanowieniem pojechania do wsi Baczki, gdzie znajduje się XIX dworek. Mieszkam tu już 5 lat, a zupełnie nie znam okolicy. Chciałam zobaczyć jak wygląda ten dwór, a przy okazji zrobić kilka fotek. Gdy wyjrzałam za okno i zobaczyłam na termometrze -15C troszkę mnie zastopowało. Do godziny 10.00 czekałam, aż podniesie się słupek rtęci. Niestety doszedł tylko do -7C. Zapakowałam obiektywy i pomimo padającego śniegu pojechałam. Dojechałam do Baczek i zaczęłam rozglądać się po budynkach. Znalazłam  śliczną starą rozlatującą się chałupinę z bali, a dworku nie. Po pół godzinie jeżdżenia w kółko spotkałam wreszcie mieszkańca. Okazało się, że stoję 15 metrów od bramy wejściowej ... na teren czyjejś posesji, przez którą trzeba przejeść, aby dostać się do obiektu. Chyba wzbudziłam zainteresowanie sąsiada, gdyż wyszedł na drogę nie do końca ubrany i popatrywał na moje poczynania. A ja? Stałam przed bramą i konwersowałam ze straszliwie kudłatym psem broniącym dostępu do posesji, którą byłam zainteresowana. Strach przed poobgryzanymi kostkami przewyższył chęć do zdjęć ... ale ... tylko na chwilę. Pognałam do tegoż sąsiada z zapytaniem czy jest inne wejście. Oznajmił mi z uśmiechem, że tylko to jedno. Stwierdził, że nikogo nie ma w domu, ale mogę spokojnie wejść i zdjęcia zrobić. Cóż poszłam. Otworzyłam pełna niepokoju furtkę i czekałam co zrobi psisko. A psisko ... okazało się bardzo przyjacielskie. Nawet za bardzo - jak robić fotki, kiedy skacze na ciebie cały czas merdający ogonem pies? Jakby tego było mało zaczął ostro padać śnieg. W obawie, że stracę jakąś część garderoby wycofałam się. Obiecałam sobie, że wrócę tam w tygodniu, jak ktoś będzie w domu. Pięknie wyglądał ten drewniany dworek w śniegu. Ślicznie kontrastowały niebieskie okiennice z pociemniałym ze starości drewnem.
W drodze powrotnej mimo padającego śniegu zrobiłam kilka zdjęć.




sobota, 19 lutego 2011

Zima w teleobiektywie

  Nie lubię zimy, mrozu i śniegu. Nie lubię tych wszystkich warstw, które trzeba na siebie zakładać. Czy staję się marudna z tą swoją tęsknotą za wiosennym słońcem i cieplejszym podmuchem wiatru? Wczoraj znalazłam więcej takich "marud" jak ja:)









czwartek, 17 lutego 2011

Ech...

   Cały dzień siedzę dziś w necie. Oglądam, oglądam i jeszcze raz oglądam prace różnych fotografów. Czytam, czytam i jeszcze raz czytam wypowiedzi na forach. Po prostu  poszukuję:) Ileż muszę się jeszcze nauczyć aby moje zdjęcia "miały ręce i nogi". Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś.  Ten blog chyba będzie takim zapiskiem - kroniką. Może za jakiś czas wrócę do starszych fotek i będę mogła zobaczyć różnicę pomiędzy nimi, a nowszymi. Hm...  A tymczasem mam dosyć zimy, mrozu i śniegu...

środa, 16 lutego 2011

Pałac w Łochowie

   Wreszcie znalazłam w moim mieście coś ładnego. Jest to XIX - wieczny pałac neorenesansowy.  Jaka tam cisza i spokój!



Więcej informacji o historii zespołu pałacowo-parkowego znajdziesz tu.

26.07.2011
Dziś postanowiłam edytować ten post i dołożyć kilka zdjęć. Co jakiś czas zaglądam na teren pałacu i zawsze mam ochotę pstryknąć kilka fotek.  Uwiódł mnie ten specyficzny klimat i spokój jaki tam opanuje:) A oto one:








Kaplica pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego przy Pałacu w Łochowie

   W pobliżu zabudowań pałacowych w 1928 roku, dzięki staraniom i fundacji hrabiny Elżbiety Marii Łodzia - Kurnatowskiej z Warszawy, właścicielki dóbr Jadowskich, Łochowskich i Kołodziązkich oraz jej siostry Janiny z Zamojskich Potockiej, została zbudowana kaplica dworska p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Istniała do 1944 roku, kiedy to została zburzona przez ówczesne władze. Po zakupieniu i odremontowaniu Pałacu Hornowskich przez firmę "Arche", jej prezes W.Grochowski podjął  starania przy współpracy z konserwatorami zabytków z Siedlec i Białej Podlaskiej, aby przywrócić na teren odnowionego zabytku  świątynię. Postanowiono zatem przenieść tutaj dawny, drewniany kościół parafialny p.w. św. Stanisława Kostki z Wólki Dobryńskiej koło Terespola, gdzie pięć lat temu powstała nowoczesna świątynia. Ten drewniany kościółek zastał tam zbudowany  i służył od 1932 roku. 
Więcej informacji znajdziecie tutaj :-)




Cytowane za www.drohiczyn.opoka.org.pl

Wyspa przy Pałacu w Łochowie

piątek, 11 lutego 2011

:)

   Troszkę bałaganu narobiłam w czasie zmieniania zakładek pod postami. Lekki melanż powstał. Postaram się w najbliższym czasie uporządkować go.
Widoczek z mojego okna (zrobiony tydzień temu).

Jadów

     Lubię małe miasteczka, chociaż brak w nich anonimowości. Wszyscy wszystkich znają i prawie wszystko o sobie nawzajem wiedzą.  Jak dla mnie, to bardzo ciekawe doświadczenie. Kiedy rok po przeprowadzeniu się na wieś pojechałam do sklepu po ziemię ogrodniczą i sprzedawca wkładając mi ja do bagażnika powiedział "dobrze, że wzięła pani większy samochód, w tamten nie zmieściłoby się tyle" byłam w szoku. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że ja zawsze będę w ich oczach "przybyszem", że oni mnie będą znali, a ja ich nie. To był pierwszy minus mojej przeprowadzki. A kolejny - jak ja mam daleko do pracy!!! Ech!


   Wszystkie kolejne zdjęcia pochodzą z Jadowa. Miasteczko jeszcze mniejsze niż Łochów. Centrum miasta to rynek, przy którym stoi kościół i jest kilka małych sklepików. Tak jak w Łochowie, tu też człowiek ma wrażenie, że  zatrzymał się się czas.

Targ w Jadowie

   Uwielbiam targi w małych miasteczkach, a im mniejsze tym lepiej. Ileż tu ciekawych rzeczy można zobaczyć, których nie ma gdzie indziej. Gdzież ujrzysz węgiel sprzedawany na worki, czy warkocze aromatycznego czosnku z napisem "producent polski"?  Jeszcze na targ czasami przyjeżdża staruszek wozem, bo nawet we wsiach królują teraz traktory, a konia rzadko kto ma. Lubię ten klimat ubiegłych lat:)

wtorek, 8 lutego 2011

Liwiec

   Jakiś czas temu zaciągnęłam moją "drugą połowę" nad Liwiec, żeby zobaczyć "co tam słychać", a raczej usłyszeć. Wyjazd zaowocował przede wszystkim długim i męczącym wyciąganiem samochodu z zaspy. Mimo śniegu, zimna i lekkiej mgły, patrząc na wartki nurt wody, przez chwilę poczułam wiosnę. Tylko przez chwilę, gdyż zaraz potem przewróciłam się zaczepiwszy o ukrytą pod śniegiem gałąź. I tak styczniowe marzenia o wiośnie przegrały ze śniegiem za moim kołnierzem. Chociaż pogoda nie była najlepsza zrobiłam kilka zdjęć.